Sytuacja nr 1.
M jest w pracy, stęsknił się, więc wysłał SMSa. Pięknego, romantycznego i w ogóle tylko go za to wyściskać. Na samym końcu postanowił zrobić mi większą przyjemność i napisał po polsku. Z tym że nie do końca to, co miał na myśli...
Kocham tszy!
Potem się śmialiśmy, że wysłał to trzem dziewczynom naraz.
Sytuacja nr 2. Bardziej romantyczna, tak że trudno o romantyczniejszą. M pyta, jak po polsku będzie "moja królowa". Powiedziałam mu. Minęła krótka chwila, patrzymy sobie w oczy, z pasją, z pożądaniem, z miłością... I padają słowa:
MOJA KROWA!
Nie muszę chyba mówić, że popłakałam się ze śmiechu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz